środa, 25 maja 2016

NCIS wraca do Stanów.

28 czerwca 2013 roku. Szczecin, Polska.
-No, zdrowie agenta Gibbsa!
-ZDROWIE!
Zabawa trwa już około cztery godziny. Timothy McGee już leży urżnięty pod stołem, Ziva ledwo się trzyma, Tony chyba jakieś polskie korzenie chyba ma bo trzyma się prosto, Gibbs ... cóż dość rozmowny się zrobił.
-No agencie, czas na "bruderszafta".
-Na co?
-Nie ważne, pij pierunie!
Cholera ... już obraz mi się kołysze, długo takiego tempa nie wytrzymam. Pod koniec imprezy wynosimy Tima ... ciężki skurkubaniec, zbyt dużo hamburgerów się nażarł.
-No, Tony teoretycznie powinienem cię zastrzelić za tą próbę aresztowania, ale podciągneli byście to pod morderstwo agenta federalnego, więc taki mały upominek dla ciebie. - wyciągam z kabury moją broń z obozu szkoleniowego, którą świsnąłem pod nosem sierżanta. Mam dwa pistolety M1911, więc jedną mogę dać feralnemu agentowi.
-Sss...łuchaj, jja tttteż ccccoś dla cccciebbbbie mmmam - już mu się język plącze, ledwo co stoi, ale wyciąga ze swojej kabury ... O w mordę jeża! SiG Sauer P229! Chodzą słuchy że tym pistoletem można celnie strzelać na około 500-600m. Cóż zobaczymy. Po pożegnaniu, idę do swojej kwatery, kładę się na łóżku i odpływam w niebyt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz