Star Trek: Z pamiętnika Alexa Hoppera

Mała podseria, na którą mnie coś naszło. Przedstawiać będzie III Wojnę z punktu widzenia komandora-porucznika Alexa Hoppera, ogniowego i późniejszego I oficera na niszczycielu USS John Paul Jones.
Edit. Wracamy po małej przerwie, stronka będzie sukcesywnie updatowana, celem jest 1 opowieść na 1 dzień, nie licząc oczywiście skończenia III Wojny. Pomimo iż "Akademia" jest oddzielnym blogiem, zapraszam gorąco do odwiedzania III Wojny ze względu właśnie na tą ... tego "spin-offa" :)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


15 maja 2012. Baza Marynarki Wojennej w Pearl Harbor.
-Hopper! Już ósma! WSTAWAJ DURNIU!
-Stone, dałbyś mi jeszcze chwilę pospać ... - mówię będąc na wpół żywym.
-KOMANDORZE HOPPER! JAZDA MI TEN TYŁEK DO GÓRY! DO ADMIRAŁA TAK SIĘ ODZYWAĆ?! - zrywam się z łóżka i będąc w samych szortach, przyjmuję postawę zasadniczą.
-Jezusie Nazarejski, panie admirale, pan dobrze wie co przeszedłem. Dałbyś spokój wreszcie.
-Po moim trupie, za to co zrobiłeś mojej córce, nie daruję ci tego nigdy.
-A ten swoje, do sedna proszę, nie wolno przecież tracić czasu. - przytaczam jego własne słowa.
-Hopper, bo zaraz zdegraduję do szeregowca! Jazda na mostek, poznasz swojego nowego dowódcę, sprężaj się! Masz 5 minut!
-Coś więcej?
-Pochodzi z Polski, więc wiesz co to oznacza.
-No pięknie, kilku których znałem było całkiem niezłych.
Admirał wychodzi będąc wyraźnie niezbyt zadowolonym, ciekawe jak mocno dostał w tyłek w samym dowództwie? Zresztą, mało ważne, zakładam swój mundur polowy. Choroba, baretka się urwała, trzeba będzie kiedyś przyszyć, tylko kiedy ja znajdę na to czas? Chyba nigdy, trzymając w ręku kubek z parującą kawą udaję się na mostek okrętu. Ciekawe kim jest ten nowy ...
-Komandor-porucznik Alex Hopper melduje się na rozkaz - no zajebiście jeszcze babę przysłali.
-Kapitan Eliza"Ellie"Tomczak. Mówiono mi że pierwszym ma być sam legendarny Alex Hopper, ale w to nie wierzyłam, a jednak.
-No widzi pani. - mimowolnie uśmiecham się pod nosem. Cholera, na żarty się jej zebrało?
-A gdzie baretka od Srebrnej Gwiazdy co? - do diaska, spostrzegawcza jest.
-Wie dowódca, munduru czas nie oszczędzał.
-Do diabła z tym dowódcą. Mów mi Ellie i nawet nie próbuj wymawiać mojego imienia czy nazwiska bo sobie zęby połamiesz.
-Jak przy każdym chyba polskim nazwisku ... -Ellie wybucha śmiechem.
-A widzisz! Taki już nasz urok, nazwiska ciężkie do wymowy, równa się więcej czasu na ucieczkę w razie wpadki.
-Jasne jasne ...
-To powiedz "Chrząszcz brzmi w trzcinie". - jasny gwint! Czy oni tak zawsze?
-Nawet wysilać się nie będę, jakby co jestem w centrum kontroli ognia.
-Stare przyzwyczajenia co?
-Nie, po prostu lepiej się tam czuję.
-Jak tam chcesz, sternik rzucić cumy i wychodzimy z portu, kierunek Kalifornia, potem Kanał Panamski, Waszyngton i na koniec ... Wilhelmshaven, a potem Bałtyk. - 2 tygodnie nudy ... piękną porę sobie wybrałem nie ma co. Schodzę w głąb okrętu na moje dawne stanowisko.
-Ordy? Żyjesz jeszcze? - pytam swojego świeżo upieczonego drugiego oficera, którego to awans na porucznika, połączony ze ślubem oblewaliśmy w miniony weekend.
-Alex, zamknij jadaczkę chociaż na dwie pieprzone minuty, bo mi łeb wysadzi.
-Co, aż tak?
-Żebyś wiedział, a jeszcze brak snu ...
-Fiuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! To ci Raikes dała popalić
-Spierdzielaj! Tak nie wyżytej ...
-No co nie wyżytej kochanie - Cora wchodzi akurat w pół zdania Jimmiego.
-Nic nic, głowa mi pęka.
-Mnie też więc się nie przejmuj.
W międzyczasie rozsiadam się wygodnie na stanowisku dowódcy kierowania ogniem i wyciągam nogi na konsolę przede mną. Czeka nas długi rejs, więc chyba jeszcze złapię trochę snu ...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz