środa, 25 maja 2016

NCIS wraca do Stanów.

28 czerwca 2013 roku. Szczecin, Polska.
-No, zdrowie agenta Gibbsa!
-ZDROWIE!
Zabawa trwa już około cztery godziny. Timothy McGee już leży urżnięty pod stołem, Ziva ledwo się trzyma, Tony chyba jakieś polskie korzenie chyba ma bo trzyma się prosto, Gibbs ... cóż dość rozmowny się zrobił.
-No agencie, czas na "bruderszafta".
-Na co?
-Nie ważne, pij pierunie!
Cholera ... już obraz mi się kołysze, długo takiego tempa nie wytrzymam. Pod koniec imprezy wynosimy Tima ... ciężki skurkubaniec, zbyt dużo hamburgerów się nażarł.
-No, Tony teoretycznie powinienem cię zastrzelić za tą próbę aresztowania, ale podciągneli byście to pod morderstwo agenta federalnego, więc taki mały upominek dla ciebie. - wyciągam z kabury moją broń z obozu szkoleniowego, którą świsnąłem pod nosem sierżanta. Mam dwa pistolety M1911, więc jedną mogę dać feralnemu agentowi.
-Sss...łuchaj, jja tttteż ccccoś dla cccciebbbbie mmmam - już mu się język plącze, ledwo co stoi, ale wyciąga ze swojej kabury ... O w mordę jeża! SiG Sauer P229! Chodzą słuchy że tym pistoletem można celnie strzelać na około 500-600m. Cóż zobaczymy. Po pożegnaniu, idę do swojej kwatery, kładę się na łóżku i odpływam w niebyt.

niedziela, 22 maja 2016

Suprise!

27 czerwca 2013 roku. Szczecin, Polska.
-Sprawdzałeś to? - pytam Mikołaja
-Ni cholery nie było czasu, tylko jeden z moich wyszedł wczoraj z obozu.
-Kto?
-Jim Wyatt, kiedy wrócił był nieco wkurzony ...
-Gdzie on teraz jest?
-W powietrzu, atakuje Kołobrzeg.
No w mordę ... tak blisko zakończenia sprawy a jednocześnie tak daleko. Kurrrrrrr...! Po powrocie odrazu ekipa NCIS mnie obskoczyła.
-I co ustaliłeś?
-Kurde bela! Ludzie dajcie trochę odpocząć!
-Nie ma czasu, kto to był?
-Prawdopodobnie szeregowy Wyatt. Wczoraj wyszedł z bazy lotnictwa około 23-ciej, do nas jest około 15 minut drogi piechotą, Kinga wróciła o północy, Wyatta widziano wychodzącego ok 23:50. Po za tym, na dzień przed zabójstwem Wyatt groził Morrisowi.
-Jesteś pewien?
-Na 100%. Mam pomysł, mój przyjaciel a zarazem dowódca 1- wszej OPLM, nakaże mu przyjście do naszej bazy, ja zrobię mu aferę. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to złapiemy go jak będzie próbował mnie zabić.
-Ryzykowna gra.
-Wiem, kamizelkę kuloodporną ciągle noszę, tylko pozostaje jedna sprawa.
-Jaka?
-Musicie się przebrać w nasze mundury
-You've got to be kidding me ... - wymsknęlo się Tonemu.
-Nie nie robię sobie jaj. Albo się przebierasz albo wyślę cię na front wraz z kompanią C.

Tego samego dnia. Godzina 23:50.
Słyszę kroki, jeszcze nie ... rękę trzymam pod poduszką, czuję rękojeść pistoletu.
Ktoś zatrzymuje się przy moim łóżku. Spokojnie ... , kiedy słyszę odciągany kurek pistoletu, wyciągam swoją broń, już z włączoną latarką. Nagle czuje ból w klatce piersiowej. Szlag! Zdążył strzelić!
Widzę jak zaczyna uciekać. Szybko podnoszę się z łóżka.
-NCIS! Stój!
Nic to nie daje, a zbieg jest coraz dalej. Wymierzam mu w nogę i strzelam. Uciekinier robi "frontflipa" i łapie się za nogę. Podbiegamy do niego. Gibbs obraca go na plecy i ściąga mu kominiarkę. Mój zmysł do wykrywania drani działał dobrze, to szeregowy Wyatt.
-Szeregowy James Wyatt?
-Wypchaj się!
-To chyba było potwierdzenie, jesteś aresztowany za morderstwo i próbę morderstwa oficera.

Nieoczekiwany obrót sprawy

26 czerwca, 2013 roku. Szczecin, Polska.
-Agent Specjalny Gibbs a to ... - nie daję mu dokończyć.
-Agent DiNozzo. Tak wiem kim jesteście, trochę poczytałem sobie o was. Krótko, kapral Morris został wczoraj zamordowany w namiocie sierżant Dębczyńskiej.
-Gdzie w tym czasie była sierżant?
-Na patrolu. Na 100% nie było jej w bazie do północy. Sam obserwowałem wymarsz jej oddziału.
-A co się z nią teraz dzieje?
-Leży w szpitalu, w ciężkim szoku. W końcu nie codziennie idzie się na patrol, a wracając zastaje trupa z czterema dziurami w piersi. Szczególnie we własnym namiocie.
-Znaleźliście broń?
-O dziwo nie, a szukaliśmy wszędzie, oczywiście pod trupem nie sprawdziliśmy.
-Dzięki. Moglibyśmy dostać jakiś barak, ewidentnie namiot do swojej dyspozycji, no i oczywiście ekspres do kawy?
-Coś się znajdzie.

Tego samego dnia, godziny popołudniowe.
Przechodzę koło namiotu NCIS, i słyszę jak Anthony kogoś przesłuchuje. Nawet znam ten głos.
-Agent "Bardzo" Specjalny DiNozzo. Co możesz mi powiedzieć o wczorajszych wydarzeniach?
-Po pierwsze, nie jesteśmy na "ty". Po drugie, dla mnie możesz być tylko Agentem Specjalnym. - o rzesz ty ... toż to głos Asi!
-A co by przekonało cię do zmiany zdania ślicznotko?
Tego już za wiele! Wparowuję do namiotu, i już mam trzepnąć niesfornego agenta, gdy wyręcza mnie inna osoba.
-Tony do cholery jasnej! Myślałam że to ja jestem tą jedyną!
-Ziva ... ja tylko podkreśliłem urodę pani porucznik!
-G... prawda! Wiem co słyszałam, a zresztą mało ważne. Ducky wyciągnął z ciała cztery kule kaliber .45 - aż mnie dreszcz przeszedł. Nie dość że miałem namiot najbliżej, to jeszcze jako jedyny z oficerów noszę pistolet M1911A2 Colt takiego właśnie kalibru!
-Poruczniku, pański namiot leży najbliżej, jakiego pistoletu pan używa?
-Chyba mnie nie podejrzewacie?
-Rozważamy wszystkie możliwości. Proszę odpowiedzieć.
-M1911 Colt.
-Proszę wypiąć magazynek.
Wypinam i ... o w mordę. Stwierdzam że brakuje mi czterach pocisków! CZTERECH! Akurat nie doładowałem ich po Wrześni. Szlag.
-Jest pan aresztowany pod zarzutem zamordowania kaprala Morrisa.
-Chwila moment ... - odzywa się zza moich pleców agent Gibbs - pani była w tym samym namiocie, prawda?
-Dokładnie - odpowiada Asia.
-Czy może pani stwierdzić że porucznik z niego nie wychodził?
-Z całą pewnością. Po za tym po operacji "Września" mówił że po drodze musiał zlikwidować czterech Rosjan.
-Czyli mógł te pociski wystrzelić wcześniej?
-Z całą pewnością. Potwierdzić może to sierżant Dębczyńska, z którą poszedł zlikwidować dwa czołgi T-72.
-Sprawdź to Tony. - przed wyjściem DiNozzo otrzymał solidne uderzenie z "liścia" w tył głowy.
-Przepraszam szefie.
-Jest pan wolny poruczniku.
Ufffff, pół życia mi przed oczami przeleciało. Swoją drogą później się nieźle uśmialiśmy z tej sytuacji kiedy to Ziva wpadła i ochrzaniła Anthonego. Ehhhh, takie życie.

środa, 18 maja 2016

Morderstwo

25 czerwca 2013 roku. Szczecin, Polska.
Obudził mnie krzyk, natychmiast wyrwałem Colta spod poduszki i pobiegłem sprawdzić co się dzieje. Przed swoim namiotem stała Kinga, blada jak ściana.
-Kinga co się ... - nie zdążyłem skończyć pytania jak nagle zemdlała. - DAWAĆ MI TU LEKARZA! - wrzasnąłem i gotowy do strzału wszedłem do namiotu. O rzesz ty w mordę i nożem. Na ziemi leżał martwy w kałuży krwi kapral Morris. Ten sam który dwa dni temu brał udział w "Operacji Września".
-Nikt niczego nie dotykał? - pytał nasz dowódca, kapitan John Price.
-Nie, co ciekawe nie znalazłem żadnej broni.
-I tak nie mam wyjścia, dzwonię do NCIS.

Kwatera NCIS, Falls Church, Virginia.
-Mówisz że nic nie robię tylko piję kawę i siedzę w komputerze?
-Nie Tony. Twierdzę że stajesz się Gibbsem.
-Bez takich, ja przynajmniej nie buduję łodzi.
-Ale za to masz ciągle ... - zaczyna Timothy McGee.
-Zamknij się z łaski swojej McGeek!
Wchodzi dość mocno wkurzony Gibbs i uderza Tony'ego w tył głowy.
-Za co?
-Za żadną sprawę podczas wojny. Łapcie sprzęt jedziemy do Szczecina.
-A gdzie to jest? - pyta równocześnie cały zespół
-W Polsce ... nie przejmujcie się, też nie wiem gdzie to jest - mówiąc to Gibbs lekko się uśmiecha.

poniedziałek, 16 maja 2016

Przerwa

24 czerwca 2013 roku. Szczecin, Polska.
Obudziłem się z potężnym kacem. Na dodatek artyleria wypluwała tony pocisków. Wstałem i wyszedłem z baraku. Osz k... za jasno! Wycofałem się po okukary przeciwsłoneczne i postanowiłem wskoczyć do dowództwa dywizji. Jakież było moje zaskoczenie gdy usłyszałem potężną kłótnię!
-Nie rozumiesz idioto! Posłałeś pancerną na śmierć!
-Nie zrozum mnie źle, nie miałem ...
-GÓWNO MNIE TO OBCHODZI! Straciłem cztery czołgi i ich załogi! Miałeś wybór! Mogłeś nas wycofać generałku zasrany!
-For f... sake! Ryzyko się opłaciło!
-A idź pan w ...
Nie mogłem wytrzymać ze śmiechu! Andrzej sklął samego generała Eisenhowera!
-Z czego się śmiejecie?! - momentalnie mnie zamurowało, powoli odwróciłem się.
-Jezuuu ... nie mogłabyś trochę ciszej?
-Od kiedy jesteśmy na ty człowieku?
-Od kiedy jesteś pieprzoną rasistką! - odparowuję. Wiedziałem że nie polubię Corspy, no ale żeby do tego stopnia?!
-Tak? Dziś wieczorem sala treningowa. - w międzyczasie zebrała się już spora gromadka gapiów.
-Będę czekał. - obróciłem się na pięcie i ruszyłem w kierunku plaży. Dawno nie byłem nad Bałtykiem. Widzę sylwetki dwóch okrętów, jeden to napewno USS John Paul Jones ... a drugi? Czyżby legendarna USS Iowa? A cholera wie.
Wieczór, sala treningowa. Obóz Pierwszej Dywizji Young Marines.
-Jesteś tego pewien? - pyta mnie Asia
-Spokojnie załatwię ją na cacy.
-Zawodnicy, podejdźcie. Reguły są proste. Trzynaście rund, nie ma bicia poniżej pasa, uderzania w nerki. Jasne?
-Tak.
Rozchodzimy się do swoich narożników. Gong i zaczynamy. Najpierw powoli spokojnie próbujemy się nawzajem wybadać. W końcu mam dość i atakuję swoim potężnym prawym sierpowym. Efekty widać od razu ... Corspa pada nieprzytomna po dwóch minutach walki. Mój najszybszy nokaut!

czwartek, 12 maja 2016

Września - pogrom pancerniaków

21 kwietnia 2013, Okolice Wrześni, Polska
-Lis 2, zwolnij trochę, wiem że jako jedyny masz Cromwella, ale 55km/h to dla nas za szybko!
-Łasica 4, tu Lis 2, Sherman Shermanem, ale i tak nie dacie rady.
-Cholerny brytyjczyk - skomentowałem siedząc na nasłuchu. Od wczorajszego dnia siedzimy pod Wrześnią i czekamy na pancerniaków. Lotnictwo zbombardowało wczoraj las tuż za liniami wroga. Stracili dwa Hurricany. Sabro jak zwykle wkurzony postanowił op... pilotów za nieudolność, i skierował ich do bombowców. Klasyk jeden.
-Lis 2, tu Nożni, na obrzeżach miasta dwa T-72. Spróbujemy ich czymś zająć.
-Tu Lis 2, zrozumiałem.
Sprawdzam czy zamek w moim M-16 dobrze chodzi, magazynek ... cóż trochę zacina, będzie trzeba wymienić. Colt - 12 pocisków w magazynku, lekko zacina przy przeładowaniu, z tym się nic nie da zrobić już.
-Dobra, potrzebuję dwóch ochotników. Idziemy odciągnąć te czołgi.
-Szeregowy Morris zgłasza się.
-Sierżant ... - nie daję jej skończyć.
-Nie po moim trupie.
-Nosz k... raz chyba mogę zaryzykować nie?!
-Nie, nie możesz. Ale kit, widzę że reszta sra w gacie, więc nikt inny się nie zgłosi. Bierzcie wyrzutnie LAW i idziemy.
Przekradamy się lasem w kierunku czołgów, wtem spostrzegam większą ilość dobrze zamaskowanych czołgów. A ja nie wziąłem radiostacji!
-Cholera co teraz? - pyta się Kinga.
-Nic, trzymamy się planu.
-Zmasakrują nas! - wreszczy Morris. Ja tylko strzelam go w pysk i chłopina w mig się zreflektował
-Chrzanić to, mamy trzy pociski, dwa pójdą na te pojedyncze. Trzeci ... zobaczymy.
Podchodzimy bliżej pierwszego czołgu, że też jeszcze się nie połapali ...
-Dawaj no tę wyrzutnię.
-Adam, nie dało by się tego zrobić po cichu?
-A co proponujesz?
-Stara metoda, C4 na kadłub, jeżeli się uda, to i drugi też tak samo załatwimy.
Podkładam C4 na kadłub jednego ... przy drugim już coś jest nie tak ...
-IWAN! WIDZIAŁ JA COŚ! - No w mordę i nożem ...
-Showtime mother... - naciskam detonator, słychać głuche "bum" i z T-72 zostaje tylko kupa żelaza. Natychmiast otwieramy ogień w stronę domniemanego "Iwana" i jego kumpla. W odpowiedzi otrzymujemy serię z ckm-u.
-Kurrrrrr ... do tyłu! Wiejemy! - wtem jak coś nie ciepnie mnie w ramię ... cóż później się ogarnie. Po dotarciu na nasze pozycje stwierdzam że mam przestrzelone ramię i plecak, a by cię szlag jasny zasrany kaemisto! Taki plecak mi porwać ... już pal sześć rękę, ale plecak?! Na szybko zakładam opatrunek i wzywam radiooperatora.
-Dawaj no tu radio. Nożni do dowództwa, Operację "Września" szlag jasny trafił, zawiadomcie pancernych żeby się wycofali! I WEZWIJCIE LOTNICTWO!
-Tu dowództwo, kontakt z pancerną zerwany, lotnictwo w drodze.
Kurw... szlag jasny trafi naszych i nawet nie zorientują się co ich trafiło!
-Dobra słuchajcie, lotnictwo jest w drodze, dowództwo nie ma ...
-Poruczniku! Proszę spojrzeć tam!
Chwytam za lornetkę, ramię ciągnie tępym bólem, po tej całej walce chyba wezmę trochę wolnego. W każdym bądź razie patrzę w kierunku wskazanym mi przez kaprala. O w d... toż to zwiadowczy Cromwell, jadący pełną prędkością w stronę Wrześni. Biedni chłopcy ...
-Mają przesrane ...
-Wiem Asiu ... nic nie możemy zrobić ...
-DO CHOLERY JASNEJ ZRÓB COŚ! - wrzeszczy Kinga i zaczyna biec w stronę drogi.
-Kurrrrrrr....! KINGA! - wołam i rzucam się w pogoń. Natychmiast nad moją głową zaczynają świstać kule. Doganiam ją i rzucam na ziemię.
-Oszalałaś kobito?! - próbuję przekrzyczeć terkot broni maszynowej.
-TAM JEST ANDRZEJ IDIOTO!
-Wiem! Ale znam go i wiem że da sobie radę!
-Kuźwa ... po wojnie chyba waszą dwójkę zabiję - odwracamy się szybko.
-ANDRZEJ?! - pytamy się niemalże jednocześnie.
-Nie, Władymir Putin, coś mi mówiło że jest ich tam jest więcej. Posłałem kilka Shermanów by zajechały ruckich od tyłu i rozwaliły drani.
-Posłałeś ich na śmierć! TAM SĄ T-72!
-Nie gorączkuj się tak, załadowaliśmy podkalibrowe.
-Kkkkkkk.... ONI WIEDZĄ ŻE JEDZIECIE!
-CO?! Jakim cudem?!
-Jeden z nich nas zauważył jak podkładaliśmy C4.
-W mordę ... - natychmiast biegniemy w kierunku jego czołgu, spostrzegam że jest to M4A3E2 tzw. Sherman Jumbo ze zwiększonym opancerzeniem.
-Łasice 2, 3, 5 i 6, wycofajcie się natychmiast! - słychać tylko szumy ... a po chwili
-Łasica 2, oberwałem, palę się ....
-Łasica 3 ... żegnajcie ...
I wiele innych podobnych komunikatów. Pod wieczór znamy bilans strat ... krwawo okupiliśmy wygraną. Cztery zniszczone Shermany, uszkodzony Cromwell, prawie wszyscy członkowie załóg zabici. Mój odział wyszedł z tej potyczki bez szwanku, nie licząc mojej ręki i straty plecaka. Sabro stracił dwa Hurricany oraz jednego Spitfire'a. Wszyscy piloci się uratowali. Ja zaś potrzebowałem czegoś mocniejszego. Więc poszedłem do baru, i film mi się urwał.

wtorek, 10 maja 2016

Walka powietrzna i rozmyślenia

-Zrzucamy i podejmujemy walkę!
-Szalbierz, oszalałeś idioto?! To MiGi!
-Nie oszalałem! Zrzucać i walczyć! A kto stchórzy zostanie zestrzelony!
-Tu Niebieski 1, MiG w walce kołowej!
-Niebieski 1 zrozumiałem.

Kilka godzin po zdobyciu Szczecina, bar oficerski.
-I nagle spostrzegłem że jeden z nich różni się od pozostałych.
-I co spieprzałeś gdzie pieprz rośnie co? - zapytałem upijając łyk piwa.
-A gdzie! Pomachałem mu skrzydłami, a ten zaraz w walkę, nawet nie chciał zagrać w tchórza.

W powietrzu, godz 12:45.
-A by cię cholera! Zamiast odlecieć, lub pogadać to ten w walkę!
-Szefie, jest jeden problem ...
-Streszczaj się Wyatt bo nie mam czasu.
-To ich as, Dimitrij Kożedub, jedyny który lata na MiGu-21
-Zaraz złamie sobie skrzydełko .... GIŃ SZMACIARZU JEDEN!!!

Samolot Dimitrija Kożeduba, godz 12:45
-Hurricany, co oni z muzeów je powyciągali?
-Nie wiem Iwan, atakuj i ustrzel wreszcie kogoś. A ten co mi skrzydłami macha? Zaraz dostanie dekiel jeden! ZA MATECZKĘ ROSJĘ!
-Dimitrij! Oni są zbyt zwrotni! Już mi któryś trzeci raz przygrzał!
-Wycofaj się Iwan, ja się z tym upo .... - dalej było słychać tylko szumy.

Bar oficerski w Szczecinie, godz 18:34
-Zestrzeliłeś go?
-A skąd! Ledwo dostał seryjkę i zwiewał z dymem wydobywającym się z silinika.
HA! Czyli nici z pierwszego zestrzelenia!
-Biedny Sabrocki, nic nie ustrzelił ...
-Ty wiesz kto to był?! Ich pieprzony as!
-No to jeszcze piękniej zmarnowałeś szansę.
-Następnym razem już mu nie odpuszczę! Koniec z tym wsparciem lotniczym, przesiadam się na Spitfire.
-Spitfire? Ciekawe której wersji?
-Powiedzmy że IIa.
Złapała mnie pięciominutowa regularna śmiechawka.
-NO CO?
-Nic, nic ... tyle że nawet bombowca nim nie ustrzelisz - powiedziałem, nie mogąc powstrzymać się ze śmiechu.
-A "Boom and Zoom" znasz?
-Za małą prędkość rozwiniesz, i cię myśliwce dorwą.
-A weź s...
-Sam weź sp ... nawet nie wiesz jak ciężko było na morzu. - Odzywa się zza moich pleców nowo przybyły.
-Andrzejku spóźniłeś się na historię lotnika. - próbuje go zagadać Kinia.
-A co mi po lotniczych opowieściach! Przenieśli mnie właśnie do wojsk pancernych, prawie padłem na zawał jak zobaczyłem co mi przydzielili.
-A co? Dostałeś M60 czy M48 Walker Buldog?
-Ani jedno ani drugie! PIEPRZONE SHERMANY! ROZUMIESZ?! SHERMANY!
-Barman, duża whisky dla kapitana - wiedziałem że tylko to go uspokoi.
-Nie trzeba, idę spać. Jutro rozpoczynamy "Operację Września"
Kątek oka dostrzegłem jak Kinga podnosi się z krzesła i idzie za nim. Kiedy wychodziła szepnąłem Mikołajowi - Oj chyba Andrzej nie zaśnie tej nocy - roześmialiśmy się obydwoje.
-Andrzej! Poczekaj! Kto dowodzi teraz John Paul Jonesem?
-Kapitan Eliza Tomczak. - momentalnie zdębiałem, co do cholery Lizzie robi w US Navy?! A zresztą co mnie to obchodzi, idę spać. Jutro atakujemy Wrześnię, rodzinne miasto Szalbierza.

Pierwsza bitwa

16 kwietnia 2013, Szczecin, Polska
-Nie utrzymamy się! Musimy się wycofać!
-Ani kroku w tył! Trzymamy tą pozycję do końca, I GDZIE JEST TO CHOLERNE LOTNICTWO?! - wrzeszczę
-Może ich szlag trafił ... - myśli głośno jakiś szeregowiec.
-Bodaj byś usechł z takimi tekstami - opieprza go Aśka.
Wtem radiooperator coś krzyczy.
-..Am ... ch!
- CO?!
-Mam ich!
-Dawaj to radio! Ognista Strzała tu Nożni, GDZIE WAS POSIAŁO ... - puszczam dość ostrą "wiązankę" pod adresem spóźnionych lotników.
-Cicho tam! Mamy kilka huraganowych niespodzianek!
-Jakich niespodzianek? - Sprecyzuj Ognista Strzała.
-Twoich ulubionych Hawker Hurricane pacanie! - Nie może być ... Sabro tutaj?!
-Sabro? To ty?
-Nie kuźwa diabeł, dawaj współrzędne, bo ci jeszczę zrzucę kilka bombek na łeb!
-23 43 północ, 24 12 zachód. RZUCAJ BO NAS WYBIJĄ!
-Nie gorączkuj się tak! O cholera ... myśliwce!
Nosz cholera ... tego się obawiałem że kacapy rzucą na nich myśliwce ... Hawker Hurricane, obciążony bombami kontra odrzutowy MiG-19. Wątpię czy dadzą sobie radę.

wtorek, 3 maja 2016

Odprawa przed bitwą

15 kwietnia 2013, sztab 1. Sprzymierzonej Armii, Berlin.
-Słuchajcie, jutro debiut naszych najświeższych dywizji. Naszym celem jest zdobycie przyczółka w Szczecinie, i utrzymanie go do czasu przybycia pancerniaków.
-Panie generale, z całym szacunkiem ale Szczecin jest dobrze ufortyfikowanym miastem ... - tak zdobyłem się na odwagę i jak głupi wypaliłem takim tekstem do generała ...
-Poruczniku, rozumiem pańskie obawy, ale będziecie mieć wsparcie lotnictwa oraz od strony morza. US Navy oddelegowała USS John Paul Jones, pod dowództwem kapitana Andrzeja Latochy, także obrońców zmieciecie.
Taaa zmieciemy, ciekawe jakim kosztem ... poczekaj no ty stary sztabowcu jeden ...
-Dziękuję za informacje generale. Proszę o pozwolenie odejścia.
-Pozwolenia udzielam.
Po wyjściu ze sztabu zapalam fajkę i idę do mojego Jeepa, wtem zatrzymuje mnie jakaś Andorianka.
-Przepraszam, w którą stronę pan jedzie?
-Pod Cottbus, do 1-wszej Młodych.
-Dobrze się składa, porucznik Corspa dowódca kompani C.
-Porucznik Adam Kielski, dowódca kompani B.
-Był pan na odprawie?
-Byłem, a co to tak panią interesuje?
-Tak właściwie to nic. Cholerni ludzie - mamrocze sobie pod nosem. Oj coś czuję że ją nie polubię. Cholerna rasistka ...

poniedziałek, 2 maja 2016

Koniec szkolenia

5 kwietnia 2013, Fort Benning, Georgia
-W dniu dzisiejszym ukończyliście szkolenie dla elitarnych wojsk, wielu z was nie udało się przejść, należycie od teraz do jednej z najlepszych dywizji, jesteście prawdziwymi marines. Z tego miejsca już mogę powiedzieć że do walki wejdziecie za tydzień. Spocznij!
Taaak! Nareszcie prawie półroczne szkolenie ukończone. Bywały ciężkie momenty, ale skończyłem jako sierżant, a to już coś.
-Teraz, chciałbym pogratulować awansu kilku z was. Sierżant Adam Kielski, awansowany do stopnia porucznika.
O mało nie padłem z wrażenia, tego się nie spodziewałem.
-Sierżant Joanna Gałecka awansowana do stopnia porucznika, oraz plutonowa Kinga Dębczyńska awansowana do stopnia sierżanta. Wyczytani wystąp!
Wszyscy idziemy odebrać nowe rangi ... cóż jeśli wejdziemy do walki za tydzień to trzeba się szykować.
Kilka godzin później, bar Fort Benning.
-No, poruczniku gratulujemy awansu - mówili pancerniacy przed którymi był ostatni sprawdzian.
-A dzięki, a wy co? Test celności?
-Żebyś wiedział.
Wtem z głośników popłynęła nastrojowa muzyka. Podszedłem do Asi.
-Pani porucznik, czy pozwoli się pani porwać do tańca? -pytam gdyż mam w tym swój cel
-Oczywiście poruczniku - uśmiecha się do mnie.
Tańczymy tak dobre kilka dobrych minut. W końcu uznaję że już czas.  Klękam i wyciągam pierścionek. Widać że jest bardzo zaskoczona.
-Adam ...
-Joanno Gałecka, czy zostaniesz moją żoną?
Sala milknie, wszyscy patrzą się na nas. Widzę że łzy szczęścia napływają jej do oczu.
-Oczywiście że tak - przyklęka i mnie obejmuje.
Brawa, gratulacje, no i oczywiście kolejki przy barze. Rano budzę się z Asią na mojej piersi, już wiem że będziemy razem na dobre i na złe ...

Czyli walczymy ...

24 czerwca 2012. Miami, Floryda.
Tej nocy nie mogłem zasnąć ... do końca nie wiedziałem jak tą sprawę ugryźć.
-Śpisz? - Zapytała Asia.
-Nie, całą noc zasnąć nie mogłem. Cały czas myślę o tym co Mikołaj powiedział ...
-Wiesz .. dziewczyny mnie nakłaniały żebym również poszła.
Podejrzewałem że Kinga i Eliza coś kombinują, ale na to w życiu bym nie wpadł!
-Chrzanisz ...
-Wcale nie! I dobrze wiem że ty też pójdziesz, więc muszę cię przypilnować.
-Jak zawsze waleczna - uśmiecham się.

niedziela, 1 maja 2016

Przygotowania

23 czerwca 2012 roku, Miami, Floryda
W mordę jeża ... jak mam spędzić tu najbliższe lata, to chyba mnie te komary żywcem zeżrą. Przynajmniej jest ciepło mam domek na plaży no i nie jestem sam. Nic mi więcej do szczęścia nie trzeba.
-Ciekawe, co się teraz dzieje w Polsce?
-Nie wiem Lizzie (tak nazywaliśmy Elizę od czasu pobytu w Stanach, żaden urzędnik niebył w stanie wymówić jej imienia, więc zwrócił się do niej Lizzie ... no i tak już zostało) - wtem, jak ktoś nie trzaśnie drzwiami na 100% nie mogła być to Asia.
-Kto mi się do jasnej cholery pałęta po mieszkaniu?!
-Ty cholerny AB noobie byś się zamknął!-tylko jedna osoba zwracała się do mnie w ten właśnie sposób, Mikołaj Szalbierz ... cholera myślałem że zginął ...
-Zmieniłbyś gadkę wreszcie, a tak przy okazji to kiedy przyjechałeś?
-Jakieś 2 dni temu, Polski właściwie już nie ma, Niemcy, Amerykanie i Andorianie trzymają się na niemiecko-polskiej granicy, ale i tak mam bombę.
-Tylko się nie rozerwij - zażartowałem.
-Siedź cicho i słuchaj tego - mówiąc to, wyjął gazetę i zaczął czytać - "Dnia 23 czerwca 2012r. Rząd Stanów Zjednoczonych rozpoczyna formowanie jednostek Wojska Polskiego, minimalny wiek - 18 lat". Jak chciałbyś wiedzieć ja jutro idę do lotnictwa.
-Tiaaa, do bitki zawsze byłeś pierwszy
-A ty co? Będziesz siedział na tyłach?
-Do pioruna, muszę to przedyskutować przemyśleć ...
-A idź pan ... CZY TO TRANS AM Z 77-EGO?! - Krzyczy zaskoczony co mi rząd USA sprezentował.
-A co myślałeś, że jakimś tanim kompaktem jeździć będę?
-Dobra dobra, masz jakieś wolne łóżko? Padam z nóg.
-Jasne, pokój po prawo na samej górze ... -ledwo kończę zdanie a ten już na górze. Cóż ... muszę pogadać z ekipą, czyli zostali mi Kinga, Asia, Eliza i Andrzej. Z Asią może być trudniej, ale chyba dam sobie radę