poniedziałek, 13 listopada 2017

Mała historia

Tym razem małe opowiadanko związane z historią porucznik Samanthy Traynor. Przepraszam że tak długo nic nie było, ale odsiew z mojego kierunku jest niesamowity. Ale piszę cały czas na wykładach, szczególnie na tych co nie muszę zanadto słuchać :). Na przykład Intro to British Literature, wykładowca wystawia oceny na podstawie listy obecności, więc przychodzę, mam wyje... generalnie to gdzieś i piszę, a już jestem przy zakończeniu, ale najpierw, nieudana próba odbicia Asi, timeskip i finałowa bitwa pod Moskwą, na którą poświęcę dłuższy czas, więc z góry przepraszam. A później całkowicie się przenosimy na Akademię, której pierwotna wersja uległa ostrej zmianie. Koniec spojlerów, czytać, komentować, oczekiwać :P
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
5 czerwca 2010. Corpus Christi, Teksas, USA.

Ciekawe co Richard powie, a żeby go tak szlag trafił, najlepiej od razu jak mnie zobaczy. Parkuję służbowy samochód przed domem, kątem oka widzę jak on już wygląda przez okno, z daleka widać wściekłość na jego twarzy, wysiadam i zabieram rzeczy z bagażnika.
-Co ty sobie wyobrażasz co?! ZNIKASZ NA PÓŁ ROKU I ZOSTAWIASZ MNIE Z TYM BACHOREM!?
-Ona ma na imię Caroline, ty skurwysynu.
-Jak mnie nazwałaś?!
-SKURWYSYNEM! Co?! Niedosłyszysz?!
-O rzesz ty, już ja ci pokażę ...
Wyciągam z kabury broń i wycelowuję prosto w jego głowę, tym razem musi dać za wygraną.
-Nic z tego Rich, cofnij się, albo rozwalę ci łeb!
-Odbiło ci? Co ty chcesz zrobić?
-Pakuję się, zabieram małą i jadę do rodziców, cofnij się powiedziałam!
Adrenalina uderza mi do głowy, palec drży na spuście. Całe szczęście ten idiota się odsuwa.
-Caroline! Zbieraj swoje rzeczy, wynosimy się stąd.
-Nareszcie!
-Przepraszam za wszystko.
-Nic się nie .... - nagły zduszony krzyk alarmuje moją czujność.
-Nie pozwolę ci na to! - widok odbiera mi mowę, moja córka z nożem przy gardle, niskie zagranie, nawet jak dla niego.
-Mamo ...
-Na trzy ... - widzę zaniepokojoną minę Richa
-Co niby ma być "na trzy"?!
-Raz ...
-PYTAM SIĘ KURWA!
-Dwa ...
-Bo poderżnę jej gardło!
-TRZY!
Caroline zasadza mu potężnego kopniaka prosto w dzwony. Ten, oszołomiony z początku, aż przyklęka.
-UCIEKAJ DO AUTA! JUŻ!
-PO MOIM TRUPIE! - Rich rzuca się na mnie, wytrącając mi z ręki broń, przez chwilę walczymy, okładając się po równo pięściami, nagle mocny cios pięścią w głowę momentalnie mnie ogłusza.
-No i co teraz zrobisz szmato?! - czuję zimną stal przy szyi.
-Odsuń się od mamy! - spoglądam w lewo, a moja córka stoi z moim pistoletem w ręku i mierzy do Richa. Zuch dziewczyna, nie ma co.
-Taka sama jak matka, jedna i druga to głupie kurwy!
-To Sig Sauer P226, kaliber .45, wystarczy że strzelę, a już nie wstaniesz.
-Do ojca tak? Już ja ci pokażę jak należy się zachowywać!
Wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie. Richard rusza na nią z nożem, a Caroline oddaje dwa strzały, powalając go na ziemię ... ciekawe. Mogłabym przyrzec że widziałam jak te kule przelatują tuż nad czubkiem mojego nosa.
 -Mówiłam żebyś się nie zbliżał?! Nic ci nie jest mamo?
-Nie martw się o mnie, daj pistolet.
-Ja musiałam.
-Wiem. - patrzę w poszukiwaniu ran na Richa, miałam rację ... - i mam dobrą wiadomość. Spudłowałaś. Gnojek się zesrał, wnioskując po zapachu i zemdlał, zwiewajmy stąd jak najszybciej.
Po włożeniu naszych rzeczy do auta, dzwonię jeszcze do jednej osoby.
-Leroy?
-Przy telefonie
-Zrobiłam jak kazałeś, bez komplikacji ... no może po za tym że nie chciał dać za wygraną i Caroline musiała do niego strzelić.
-ŻE JAK?!
-Spokojnie, spudłowała, a on się sfajdał i stracił przytomność ze strachu - słyszę krótki śmiech po drugiej stronie słuchawki
-No to uciekajcie, wybacz Sam że nie mogłem być razem z tobą.
-Nic się nie stało, zobaczymy się jeszcze?
-Na pewno ... nie wiem kiedy, ale znajdę was.
-Muszę kończyć.
-POCZEKAJ! Chciałem ci tylko powiedzieć jedno ... ko ... kurwa nie mogę jakoś
-Agent Gibbs nie potrafi wymówić dwóch prostych słów?
-To nie tak ... kocham cię, nie mogę znowu stracić takiej osoby, uważajcie na siebie.
-Nie Jethro, to ty uważaj na swoje siwe włosy. - rozłączam się i w tej chwili orientuję się, że nie zamknęłam okna w aucie, cholera.
-Kim jest ten Jethro? - pyta moja córka
-Kimś o wiele lepszym niż Richard, kiedyś go poznasz, jedźmy już.
-Cóż, trzeba jakoś pożegnać stary dom ... - uśmiecha się
-Masz rację
Zjeżdżam z podjazdu, przejeżdżając przed oknami, widzę wściekłego Richa. Caroline wykonuje gest, który powtarzam bez mrugnięcia okiem ... po prostu pokazuje mu "faka".
-By odkrywać obce światy i nieznane cywilizacje ... - zaczynam zasłyszanym tekstem.
-Co?
-Nic, nic ...