środa, 16 listopada 2016

Urlop

13 września 2013. Lotnisko w Szczecinie, Polska.
-Ty patrz jakie cudeńka nam dali - mówi Mikołaj.
-Nareszczie coś porządnego, a nie te stare P-51.
-No nie przesadzaj, przecież dobrze ci się na nich latało.
-Pal to sześć, pokazuj mojego. - rzucam niedopałek na ziemię i powoli ruszam w stronę hangaru. Zasada 34 - Nigdy nie pij z generalicją! Takiego kaca to jeszcze w życiu nie miałem. Drzwi otwierają się ...
-A ten Mustang co tu robi?
-A wiesz ... chciałem go wywalić, ale chłopaki przekonali mnie żebym go zatrzymał.
Przy owiewce F-14 widzę już podpisy pilota i operatora radaru. Nosz kurna ...
-Chyba se jaja robisz ...
-No co? Nikogo innego nie miałem.
I nagle wchodzi Corspa, w pełnym kombinezonie lotniczym. No nie powiem, w pierwszym momencie mnie zatkało.
-Gotów pierunie?
-Zawsze.
Wskakuję do kokpitu myśliwca. Mechanicy podłączają jeszcze zapasowe zbiorniki paliwa. Będziemy lądować gdzieś we Francji, w Portugalii, i na lotniskowcu Enterprise. Po wypchnięciu na pas startowy, zakładam hełm z dołączoną do niego instalacją tlenową, zauważam napis, którego wcześniej nie było.
-Osz to skurczybyk jeden ...
-Kto?
-Zgadnij.
-Eagle One, tu wieża. Masz pozwolenie na start z pasa 25.
-Tu Eagle One, zrozumiałem.
Sprawdzam klapy, lotki, stery kierunku i wysokości, wszystko wydaje się być w porządku. Przepustnica na full, hamulce zwolnione. Wciskam przycisk dopalacza. Gwałtowne przyśpieszenie wciska mnie w fotel. F-14 niemalże sam odrywa się od pasa. Zamykam dopalacz i ustawiam przepustnicę na 85%. Lot do Francji powinien zająć jakąś godzinę, godzinę dwadzieścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz