środa, 26 kwietnia 2017

Warszawa dzień I

No moi drodzy, zbliżam się obecnie do zakończenia całej tej historii, pomijamy całą bitwę o Ukrainę i lądujemy właściwie na dłuższej operacji pod Moskwą. Dzięki jednej z czytelniczek wpadłem na pomysł jak tu rozwiązać mój główny problem. Wojny w Afganistanie nie będzie, przejdziemy wprost do Akademii Floty, zgodnie z pierwotnymi założeniami. Dziękuję ci bardzo za ten pomysł :). Ale teraz o tekście, uwaga na brak cenzury pod koniec! Tak wiem, że zazwyczaj skracam wszystkie bluzgi, ale w tym momencie chciałem pokazać, jak bardzo wojna zmienia ludzi. Z inteligentów do typowych żołnierzy, a raczej "jarheadów", kto nie wie o co chodzi polecam film "Jarhead", chociaż nie jest on zbytnio oparty na faktach, ale dobrze ukazuje, co MOŻE się stać z żołnierzem, w tym przypadku, Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych. Wprowadzam też takie krótkie historyjki związane z przeszłością bohaterów, zaczniemy od Corspy i jej wojenniej "love story, z małą tragedią na końcu".
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
16 sierpień 2013. Przedpola Warszawy, Polska.

Po odbiciu pancernika Iowa wróciliśmy do akcji, prawie od razu przerzucono nas pod Warszawę i sformowano 1 Armię Sił Specjalnych dowodzoną prze naszego Eisenhowera. W jej skład weszły :  moja 1 Dywizja Marines. 2 Marines, 101 Powietrznodesantowa wraz z siostrzaną 82, 3 Batalion Rangersów i 21 Pułk Wojsk Obrony Terytorialnej. Cała reszta sił amerykańskich miała okrążyć miasto, a naszym zadaniem, już właściwie czysto formalnym było po prostu wejście do miasta. Prościej powiedzieć, aniżeli wykonać. Na pierwszej ulicy, zaraz po wejściu , ogień karabinów maszynowych dosłownie "skosił" całe 3 kompanie z 2 Dywizji! Oczywiście zaraz daliśmy nogę na bezpieczną odległość, stało się jasne, że pierwotny plan zdobycia Warszawy bez ostrzału artyleryjskiego szlag trafił.
-Wiadomość z dowództwa! - krzyknął radiooperator, kiedy leżałem na słońcu i czekałem na dalsze rozkazy.
-Dawaj
-Nie p... atakuj!
-On se chyba jaja robi ... pisz odpowiedź, a gówno! - widzę jak sierżancina próbuje powstrzymać śmiech. - jak chcesz, to się nie powstrzymuj.
-Tak jest!
Po godzinie Arnie postanowił się osobiście do nas pofatygować, z daleka widziałem, że albo był czerwony ze złości, albo od śmiechu.
-Co to kur... ma znaczyć?! - czyli opcja nr.1
-No co? Ledwo żeśmy  weszli, a 1000 ludzi poszło do Świętego Pietra!
-Ale dlaczego zacytowałeś wypowiedź generała Anthonego McAulife'a z 1944 roku?
-Nic innego nie przychodziło mi na myśl.
-A pal to sześć, jest jakaś alternatywna droga do Wawy?
-Nope, najprostsza biegnie od frontu, ale do tego potrzeba tak z 50-60 czołgów, żeby chociaż nas osłoniły w pierwszej fazie, potem mogą wrócić na front.
-Tylko, skąd ja ci je wytrzasnę, co? Chwila moment, chyba mam.
-No to słucham.
-1 Pancerna dostała wreszcie pełny komplet Abramsów, więc te stare złomy wywaliliśmy do rezerwy.
-Nie interesuje mnie czy to Sherman, czy inny szajs, w ile je ściągniesz?
-Znając Gregorego, to jutro je dostaniesz, pewnie dorzuci kilka M1A1, a narazie macie siedzieć na tyłkach.
-No i to rozumiem. - wracam do swoich, prawie natychmiast zostaję zasypany gradem pytań.
-No i co? Atakujemy?
-Będzie wsparcie?
-Ludzie! Nie wszyscy na raz! Po pierwsze nie ruszamy się stąd, po drugie dostaniemy pułk Shermanów, ale to dopiero na nazajutrz, bo ściągają je z tyłów.
-Shermany? Czy ich do reszty powaliło? - pyta wzburzona Kinga.
-A widziałaś jakieś działa na wlotówce?
-A jak miałam patrzeć, jak nad głową świstało mi od diabła ołowiu?!
-Spokojnie ...
-Nie ma spokojnie do cholery!
-Sierżancie Dębczyńska! Do k.. jasnej! CO TO JEST?! WOJSKO CZY BURDEL?!
-Jedno z drugim!
-O rzesz ty!
-CISZAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - wrzasnęła na cały regulator Corspa.
-W d... to mam! - odparowała Kinga u zadała mi potężny cios w szczękę. No cóż, brzydzę się bicia kobiet, ale w kaszę dmuchać sobie nie dam, więc włączyłem Fighter Mode , po chwili do walki włączyły się Corspa i Weronika.
-Co to k.. jest?! - prawie natychmiast zamarliśmy w miejscu - o rzesz ty dziadu jeden, moją Kinię bijesz?! - zaczął wkurzony Andrzej
-To nie tak ...
-Już ja ci k... pokażę! - krzyknął rzucając się na mnie. Kilka wymian ciosów później siedzieliśmy w pierdlu.
Ktoś przytomniejszy bowiem wezwał żandarmów, a ci jak przystało na ochronę z Enterprise wpakowali nas razem co celi
-Wyłaźcie ofiary losu - podniosłem pokiereszowaną gębę.
-Idź do diabła Corspa, po kiego grzyba nas wyciągasz?
-A kto będzie dowodził waszymi jednostkami?
Wychodzimy ze spuszczonymi głowami, przy wyjściu czekają na nas już nasze dziewczyny.
-Zadowoleni z siebie jesteście pierdoły?!
-Tylko nie pierdoły!
-A jak was innaczej nazwać?! ADAM! DO NAMIOTU RAUS! - Asia niemalże na siłę zaciąga mnie za ucho do naszego "mieszkanka"
-Wstyd mi za ciebie.
-Ale to nie ja zacząłem do cholery! Miałem dać się pobić jak w gimnazjum?
-Może i tak, nie wiem czy mogę z tobą być ...
-Że co kurwa?
-I do tego ten język, dobra sama go używam ... a teraz won z mojego namiotu! - mówi i dosłownie wykopuje mnie za drzwi. No to ładnie, zawaliłem po całości ... kurrrrrrrrnaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!
-Co, ciebie też wywaliła? - pyta się przechodzący obok Andrzej.
-Spierdalaj, dobrze wiesz że to dzięki tobie.
-Dobra, okej! Przyznaję, moja wina, ale po jaką cholerę rzuciłeś się na Kingę?
-Człowieku, to ona skoczyła na mnie, widzisz to? - pokazuję limo pod okiem - to jej dzieło.
-Pewnie okresu dostałą czy co - po sekundzie oboje się roześmialiśmy.
-A wam co tak do śmiechu co? - dopiero teraz zlustrowałem bliżej wygląd Corspy. Ogromny siniak pod lewym okiem, i kilka mniejszych rozsianych po całej twarzy.
-O jezu ... przepraszam, nie chciałem ...
-Eeee tam, kilka stłuczeń nic więcej.
-To może postawię ci chociaż drinka na przeprosiny?
-Dobra whisky nigdy nie zaszkodzi.

Cztery godziny później.
-To jak wstąpiłaś do wojska co? - spytałem.
-Długa historia.
-Mamy prawie całą noc.
-Jak chcesz, więc zaczęło się do tego, że poznałam Shrana, mojego pierwszego poważnego chłopaka. kiedy był na przepustce, u nas obowiązuje powszechny pobór od 16 roku życia - niemalże zakrztusiłem się frytką- akurat wybrałam się na dyskotekę, trochę się rozerwać od tygodnia w szkole, od rodziców. On podszedł do mnie, boże prawie nie padłam na jego widok, potańczyliśmy trochę, zaczął opowiadać jak to jest w wojsku, bla, bla bla. No i postanowiłam być trochę bliżej niego. Wcielili mnie jako medyka do 522 Pułku Piechoty, po dwóch tygodniach polecieliśmy na pierwszą linię ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz