wtorek, 25 kwietnia 2017

Kolejny dzień nudów, a może i nie?

10 sierpień 2013. Tomaszów Mazowiecki, Polska.

Obudziłem się z potężnym bólem głowy, a nie przypominam sobie, żebym wypił aż tak dużo, ledwie poszły chyba trzy kieliszki, a kac jak po imprezie w Miami. Będąc wciąż nieco zamroczonym, udałem się do kuchni.
-Która godzina?
-Gdzieś koło dziesiątej a co? - odpowiedziała Corspa, która już szykowała kolejny obiad, mam nadzieję, że nie tak ostry jak wczoraj.
-Nic, daj coś przeciwbólowego, bo normalnie zaraz wykituję ... co myśmy w ogóle wczoraj pili?
-Aldebarańska whisky, mocne cholerstwo, ale ja was ostrzegałam.
-No tego to nie pamiętam.
-I wcale się nie dziwię, ponoć kapitan Kirk padł po jednej, a ty wychyliłeś aż trzy.
-Dobra, już nie mam więcej pytań. - nagle słyszę ogień artyleryjski, dziwne, bo działa jakby nasze ... i to z mojego ogródka. Wybiegam na zewnątrz.
-Hopper! Co ty do k.. nędzy mi tu wyrabiasz?!
-No co? Dostaliśmy nowe haubice, to je sprawdzam, a że w lasach siedzą jeszcze pojedyncze jednostki, to może je wykurzę.
-Ale nie kosztem mojej głowy!
-Nie przesadzaj, też mi pęka, ale huk stowdwudziesteksiódemek mnie uspokaja.
-Toż to nałóg.
-Oj tam, aż tak źle jeszcze nie jest.
-To przestań grzać do nich!
-Dobra, wstrzymać ogień!
W tej chwili, ni z gruszki ni z pietruszki nadlatują wrogie pociski, całe szczęście trafiają dość daleko od nas.
-Co u licha ...
-Nie mówiłem, że uciszamy też jedną z jednostek artylerii?
-Szlag by cię Hopper, rozwal ich, i skończ ten huk.
-YES SIR!
Sam udaje się do piwnicy skończyć ten cholerny piec i zastaję tam Scottiego z ekipą, montujących coś na wzór pomniejszonego reaktora warp z Enterprise.
-A wy tu czego?
-Najnowszy rozkaz z góry, zakładamy tu kwaterę Dowództwa Sił Specjalnych.
-Chyba ich pogrzało.
-Nie aż tak jak nasze obwody zasilania pod Radomiem.
-To po kiego grzyba to coś?
-Bo montujemy jeszcze generator osłon. Potrzebujesz pomocy z tym piecem?
-Nie, dam radę, muszę tylko jeszcze ... - i w tym momencie jak mnie nie pieprznie. - k... by to jedna ruska j... mać!
-A zapomniałem, wnosząc zbiornik plazmy zahaczyliśmy o jeden z przewodów.
-Idź do diabła Scotty! Już prawie go miałem, a teraz wszystko od nowa.
-Ile żeś to robił?
-Ze cztery godziny, a co?
-To ja zrobię całość w trzy kwadranse.
-Bullshit, nawet serwisant mówił że lepiej będzie kupić nowy, a tego szrota na złom wywalić.
-Zaufaj mi, jestem inżynierem. - o mało nie wybuchłem śmiechem jak to powiedział, oczywiście z wiadomych powodów.
-Jak ci się uda, to stawiam dużą whisky - już widzę jak mu się oczy świecą.
-Depesza z Iowy! - wrzeszczy radiooperator.
-A czego oni chcą, co?
-Wyłapałem ich na częstotliwości awaryjnej.
-Że jak?
-Niech pan sam posłucha.
-Tu USS Iowa, zostaliśmy zaatakowani przez nieznaną grupę abordażową, do wszystkich jednostek, kurs 125, wynoście się poza zasięg dział ...
-To wszystko?
-Jest coś jeszcze
-Tu kapitan James Wyatt z 31 Grupy Abordażowej, Iowa jest pod naszą kontrolą, jeśli chcecie ją odzyskać, to przyślijcie kompanię B z 1 Dywizji Marines.
-Nosz k... mać, pancerny z niego typ. Dostał w nogę, w łeb, w serce, oberwał z granatnika, z bazooki i jeszcze żyje?! Nie no, tym razem to już musi paść. KOMPANIA B, ZBIÓRKA! Wera, ty też - akurat przechodziła obok.
-Co jest?
-Nasz kochany wróg powrócił i tym razem my go sprzątniemy na wieki. Problem w tym, że jest na Iowie i chce żebyśmy to my odbili okręt...
-Wiesz, że to pułapka? - uprzedza mnie Corspa.
-Oczywiście, dlatego lądujemy w składzie : ja, Kinga, Asia, Corspa i Wera. Reszta ma czekać w pogotowiu, 5 kilometrów od pancernika.
-Ale ... - próbuje wtrącić któryś z szeregowców.
-Nie ma ale, jeżeli nie będziemy odpowiadać, dopiero uderzycie, ale jeśli to się nie uda, to Marynarka ma zatopić okręt.
-Mam jakieś złe przeczucia - wtrąca moja ukochana.
-Nie tylko ty ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz