niedziela, 17 lipca 2016

Na pokładzie Kościuszki

3 września 2013. Baza Marynarki Wojennej, Szczecin, Polska.
Jeszcze nie do końca sprawny, a już mam się stawić na pokładzie. Trudno, przynajmniej mam nadzieję, że ta noga nie będzie mi aż tak dokuczać. Pierwsze kroki na schodach prowadzących na pokład fregaty szybko weryfikują te nadzieje.
-Ałć ... cholera jasna ...
-Pomóc panu, kapitanie? - podnoszę wzrok. Szczęka leci mi do dołu. Domyślałem się że albo Shane, albo Asia wrzuci mi kogoś na głowę do kontroli, ale żeby była to Kinga?
-Kinga? A co ty tu robisz?
-Nic takiego, na łącznościowca mnie tu przydzielili. Po za tym, ktoś musi mieć na ciebie oko.
-Gadaj zdrów, jestem przynajmniej cały. Kto jest pierwszym?
-Tylko uważaj żeby cie szlag nie trafił.
Wchodzę na mostek, ostrożnie stąpając po stopniach.
-KAPITAN NA MOSTKU! - słyszę dość znajomy kobiecy głos.
-Spo ... no bez jaj, z taką załogą mam pływać? - oczywiście "pierwszym" okazała się Corspa. Boże, za jakie grzechy mnie tak pokarałeś?
-A co, coś ci się nie podoba? Przecież ekipa musi być bojowa!
-Hurah! - odzywa się ktoś zza moich pleców.
-Ashley? I ty tutaj?
-A czego się spodziewałeś? Przecież każdy okręt musi mieć przynajmniej dwa piętnastoosobowe oddziały piechoty morskiej.
-To kto dowodzi drugim?
-Twoja pierwsza oficer.
No to rzeczywiście, bojowa załoga. Corspa dowodząca oddziałkiem piechoty morskiej. My ass.
-Dobra, załogo! Rzucić cumy! Odpływamy! 1/2 mocy, ster 2 stopnie na lewo!
-Cumy rzucone, jest 1/2. Mamy dołączyć do Iowy i John Paul Jonesa.
-Zrozumiałem. Po wypłynięciu z portu kurs 245. - rozsiadam się wygodnie w fotelu na mostku okrętu. Mrucząca turbina okrętu jest bardzo usypiająca.
-Mamy odtwarzacz na mostku?
-Pewnie że tak. - alleluja! Jestem uratowany!
-Odpal, w takim bądź razie tą płytę. Zacznij od 3 piosenki. - podaję sternikowi płytę z muzyką. Po włożeniu z głośników zaczyna grać AC/DC - Thunderstruck. Idealna muzyka do przepłynięcia dość sporego dystansu.
-O boże, innej muzyki nie miałeś?
-Nie marudź Corspa! Mogło być gorzej.
-Na przykład?
-Sabaton - Aces in Exile.
-No dobra, masz rację. - nie wiem czy to mój zmęczony mózg czy prawda, ale chyba dostrzega na jej ustach delikatny uśmiech.
-Sternik za ile dopłyniemy do zespołu Iowy?
-Przy tej prędkości? Za około dwie godziny.
-Bardzo dobrze, pierwsza, masz mostek. Ja idę do siebie. - wstaję i powoli schodzę pod pokład do swojej kajuty, idę bardzo ostrożnie. Noga cały czas lekko dokucza. Gorzej z drugim postrzałem, ciągle ciągnie, jakby to była świeża rana. A do diabła z tym. Przebieram się w mundur letni Marynarki Wojennej RP. Biały jak śnieg. Patrzę w lustro i sam siebie nie poznaję. Od początku służby się nie goliłem! Wyglądam jak szympans, teraz jestem zbyt zmęczony żeby jednak dokonać tej czynności. Ostrożnie kładę się na pryczy i zasypiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz