środa, 20 września 2017

Śledztwo

23 sierpnia 2013. Prokuratura Okręgowa Warszawa- Śródmieście, Warszawa, Polska.

-Więc, pomimo wyraźnego rozkazu ogólnego, mówiącego o natychmiastowej ewakuacji głowy państwa na lotnisko Okęcie, podjął pan walkę z dwoma śmigłowcami Mi-24 Hind?
-A co miałem  zrobić? UH-1D jest zbyt wolny, zanim bym tam dotarł, już by mnie zestrzelili.
-Problem w tym, że to był zmodyfikowany egzemplarz tego śmigłowca, z nowymi silnikami i osprzętowaniem.
-A skąd miałem to kurwa wiedzieć? Nie było przy nim żadnej tabliczki czy innego napisu! Stał na lądowisku to go wziąłem. O modyfikacjach nic nie wiedziałem.
-Rozbił pan maszynę wartą 150 milionów złotych - gęba opada mi do samej podłogi, wydali na tego gruchota 150 MELONÓW?! Ktoś tu, albo sobie jaja robi, albo mamy spory przekręt.
-Nie rozbiłem, tylko mnie zestrzelili, a to jest różnica. Taka jest wojna człowieku!
-Niech się pan nie unosi kapitanie, i tak ma pan szczęście. Mimo tego, jest pan zawieszony do czasu wyjaśnienia tej sprawy.
-To wszystko?
-Tak i proszę nie wyjeżdżać z Warszawy bez powiadomienia nas o tym.
Wychodzę trzaskając drzwiami. Kurwa mać! Pomimo zeznań obu oficerów Biura Ochrony Rządu i Prezydenta zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne przeciwko mnie, do dupy z takim państwem! Już zaczynam żałować, ze swojej decyzji o wzięciu śmigłowca. Wychodzę z budynku kompletnie wkurwiony, mam ochotę zalać prokuratorka w betonie. A pies go gryzł wskakuję do swojego służbowego Jeepa i ruszam w stronę naszego bloku, na szczęście nie ma za dużych korków. Nagle odzywa się mój telefon, no świetnie, kto jeszcze czegoś chce?
-Ki czort? - rzucam w słuchawkę
-Twój koszmar - aż zjeżdżam na pobocze, widząc zbliżającego się policjanta, wyciągam "blachę" NCIS, od razu macha mi ręką. Rusza w kierunku następnego auta.
-Ty skurwysynu jeden, tego chciałeś? Żeby mnie zdegradowali?
-To właśnie w tej sprawie dzwonię, a tak btw. Nie mógłbyś nie co cenzuralniejszych słów używać?
-Nic z tego, żadne ze znanych cenzuralnych słów nie odda w pełni twojego charakteru.
-Ciekawe mniemanie. Anyway, zawsze chciałem cię zabić, a zabójstwo porucznika, czy szeregowego to żaden rozgłos, co innego najmłodszego kapitana Wojska Polskiego, głównodowodzącego jednostką, która weszła do Polski jako pierwsza. Spotkajmy się w Lasku Bielańskim za trzy godziny, mam coś co może cię ocalić od degradacji.
-Niezłe mi pocieszenie Wyatt, mam włożyć kamizelkę?
-Nie tym razem, jeden raz mogę zrobić dla ciebie wyjątek.
-Mam nadzieję, że nie kłamiesz. 
-Raz możesz mi zaufać, wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, chyba znasz to powiedzonko?
-Oczywiście.
-To masz trzy godziny na dotarcie na miejsce, sądząc po obecnym tłoku w pobliżu Bielan zajmie ci to dokładnie pół godziny, odpoczniesz sobie i na spokojnie pogadamy.
-Jasne jasne - rozłącza się. Cholera, może powinienem ustawić gdzieś na dachu jakiegoś snajpera? Ale jeśli chce grać fair to możemy spróbować. Dokładnie w pół godziny docieram do Lasku Bielańskiego, skurczybyk nie mylił się, nie wiem jak to wyliczył, może mnie obserwował? Diabli go wiedzą. Wyciągam książkę "Mój Spitfire" Wacława Króla i resztę czasu spędzam na oczekiwaniu na mojego nieoczekiwanego wrogo-sojusznika. W pewnym momencie słyszę jak ktoś siada koło mnie.
-Nie odwracaj się - mówi znajomy głos.
-Spokojnie, nawet nie mam takiego zamiaru.
-Pod ławką jest koperta, w środku są zeznania dowódcy oddziału który was zestrzelił, ponadto daję ci nieco forów. Masz tam też informacje o szpionie w waszej ekipie.
-Ciekawe niby kto ...
-Powinieneś wiedzieć.
Ciemno robi mi się przed oczami, szpiegiem nie mógł być nikt inny jak tylko ta czerwona świnia, kapitan Wojciech Małagocki, tfu, zawsze wiedziałem że jest czerwony, ale że aż tak? No po prostu świetnie, niech no go tylko dorwę, zajebę skurwysyna. A ja chciałem go dopuścić do naszych tajnych akt!
-Dlaczego to robisz?
-Zawsze gram fair, ciebie chcę zabić za tamto pod Wrześnią a nie pozbawić stopnia oficerskiego.
-To co, do zobaczenia? - mówię wstając. Chcę jak najszybciej stamtąd uciec, mam już dość tych jego wywodów.
-Oby nie, już wystarczy mi tyle kulek od was. Pozdrów tą Jaylah i przeproś za ten strzał w rękę, celowałem obok, zresztą byłem pewien, że jest pusty.
-Ruski szajs, co się dziwisz.
-W sumie racja. No spadam już bo mnie ktoś jeszcze rozpozna.
Odchodzi i znika za rogiem, a ja kieruje się do mojego auta i wracam do budynku prokuratury z którego tak nerwowo wyszedłem. Po pół godziny przebijania się przez zatłoczoną Warszawę w końcu docieram na miejsce.
-A pan czego tu? - pyta zdenerwowany prokurator, kiedy wchodzę otwierając drzwi z całej siły.
-Mam dość ważne informacje.
-Na temat czego niby?
-A tego jak mnie zestrzelili i o ruskim szpionie w Marynarce. - podaję mu kopertę otrzymaną przez Wyatta, w której znajduje się raport CIA na temat działalności kapitana.
-Skąd ty to ... -wytrzeszcza oczy.
-Mam zaprzyjaźnionego agenta.
-Cóż i tak miałem do pana jechać, na osobisty rozkaz Prokuratora Generalnego umarzamy śledztwo, ale pojawił się i wniosek Sztabu Generalnego w sprawie tej małej niesubordynacji. Oficjalnie odbieramy panu prawo awansu na 10 lat.
-I dobrze, wyżej już iść nie chciałem. Nie lubię papierków, a raz już miałem z nimi doczynienia, po czym musiałem gnać na front, ratować sytuację.
-Myślę żę to wszystko. Przepraszam za takie dość ostre przesłuchanie, miałem szefa za szybą, nie miałem wyjścia.
-Nic się nie stało
Wychodzę z budynku nawet dość zadowolony, wsiadam do Jeepa i wracam do domu, lecz wcześniej wpadam do baru, muszę się napić. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
-Cześć staruszku! - aż podskakuję.
-Jezu, Sam, chcesz żebym na zawał zszedł? Wystarczy mi już na dzisiaj.
-Nie no, nie przesadzaj, aż tak źle to chyba nie jest?
-Daj spokój, najpierw przesłuchanie w prokuraturze, potem nagle z dupy pojawia się mój odwieczny wróg, daje mi kopertę, a z niej dowiaduje się, że mój dawny nauczyciel robi na dwie strony, donosząc ruskim.
-No to rzeczywiście nieźle.
-A co u Caroline?
-Wiesz jak to jest z nastolatkami, trudny okres. Nawet ją tu ściągnęłam, ciekawe jest to, że chce polatać ze sławnym "Orłem" - uśmiecham się.
-Jak tak, to ją wezmę, tylko nie wiem na co.
-A dzisiaj to co? Nie jest jeszcze tak późno.
-Już po jednym jestem, a po pijaku nie latam.
-To chyba że tak, a jak ty nauczyłeś się tak latać?
-Zbyt długa historia, ale o tym jak Asia chciała się przelecieć Hurricanem mogę opowiadać godzinami.
-Dajesz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz