niedziela, 25 lutego 2018

Pościg

17 grudnia 2013. Diepropietrowsk, Ukraina.


Od dwóch dni poszukiwaliśmy tego gnojka, na razie bez widocznego rezultatu ... krew mnie zalewała, na samą myśl, że mógł być już bardzo daleko stąd. Pierwsze wieści ze szpitala odnośnie Sam, były uspokajające, żadnych obrażeń wewnętrznych. Prawie natychmiast po decyzji o pościgu zadzwoniłem do Dimitrija, który skontaktował się z ich wywiadem, a ci zezwolili nam na wjazd, tylko jako agentom NCIS, pracującym nad sprawą "amerykańskiego szpiega zbiegłego do Rosji". Tony dołączył do nas wczoraj, małe opóźnienie wynikało z braku środków transportu.
-Jasny gwint, ale zimno ...
-Nie przesadzaj Jethro, nie jest najgorzej, żebyś widział dawne zimy, wtedy to dopiero był mróz.
Nagle do biura wpada Gieorgii, nasz łącznik z FSB, z daleka widzę że chyba ma coś nam do przekazania.
-Mam drania! Mówiłeś że ma szramę na policzku?
-Tak i to dość świeżą. - odpowiadam.
-Iwan Sidorowicz, lat 35, sierżant 3 Dywizji Zmechanizwanej, dołączył do renegackiego oddziału Jamesa Wyatta w czerwcu tego roku.
-Idelnie pasujący.
-Wczoraj zgłosił się do szpitala w Doniecku jako Wiktor Sidowski, jedynym obrażeniem było cięcie na lewym policzku.
-Pokaż zdjęcie. BINGO! To jest on! Dokładnie tego sukinsyna widziałem! Wiemy gdzie on teraz jest?!
-Nie uwierzycie, tutaj, pod samym nosem - wskazuje na sufit.
-ŻE CO?! FSB?! -pyta zdziwiony Gibbs.
-Nikt nie wie jakim cudem się tam znalazł.
-A ja chyba wiem ... - myślę głośno - zaraz tam wchodzimy, Gierg, załatw wsparcie ateków, bo chyba nie będzie łatwo.
-Już czekają za drzwiami, wierz mi, nam też zależy na rozwiązaniu tej sprawy.
-Akurat ....
Piętnaście minut później znajdujemy się już przy drzwiach do pomieszczenia zbrojowni na górze, wraz z obstawą antyterrorystów.
-Na trzy ... raz ... dwa ... - zaczyna prowadzący akcję.
-TRZY! - wykopuję drzwi do środka. Natychmiast wita nas grad kul. - O rzesz ty w cholerę! CO WYŚCIE TAM SCHOWALI?!
-Parę nowych karabinów maszynowych! - odpowiada łącznik.
-BŁYSKOWY! - krzyczy Tony i wrzuca do środka granat. Po jego wybuchu strzały cichną i wchodzimy do środka. Iwan leży ogłuszony na podłodze, od razu dopada do niego Gibbs.
-Ty skurwysynu, za to co zrobiłeś Sam, powinieneś zarobić kulkę w łeb!
-A opowiadała ci jak jej było dobrze? - odszczekuje przeciwnik. W tej chwili nie wytrzymują i po prostu strzelam mu w dyńkę, po czym odwracam się do drużyny.
-Co widzieliście?
-Zatrzymany rzucił się na agenta, po czym próbował uciekać, strzelając do pana, a pan załatwił go strzałem w głowę.
-No i bardzo dobrze, zadowolony Jethro?
-Z całą pewnością.

Cztery godziny później. Bar w zdobytym Kijowie.
Taką akcję trzeba było oblać, z czym zgodził się nawet nasz łącznik, prosząc o możliwość wyjazdu do Kijowa, który był już w naszych rękach.
-No panowie, za nasz sukces i za twoje szczęście Tony! - wznoszę toast.
-Dzięki przyda się.
Nagle znienacka dzwoni mój telefon. Wyciągam go z kieszeni i spoglądam na wyświetlacz. Mikołaj? A czego on może chcieć?
-Co jest?
-Lepiej usiądź.
-No siedzę, dawaj, coś z Madeline?
-Nie, tu chodzi o Asię. - zrywam się w jednej chwili.
-CO?! MÓW SZYBKO!!
-Ona ... porwali ją ... - na te słowa siadam, ledwo co mogąc ustać na nogach. Ciemno robi mi się przed oczami, nie wiem co mam robić, komórka sama wypada mi z ręki.
-Adam co jest?
-Porwali moją narzeczoną ...
-O kurwa ....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz