poniedziałek, 26 lutego 2018

Akcja ratunkowa

17 grudnia 2013. Kijów, Ukraina

-JAK TO KURWA PORWALI?!
-Ciszej Adam, ja cię błagam - Mikołaj trzyma się za głowę
-DO KURWY NĘDZY NIE MÓW MI CO JA MAM ROBIĆ
-Łeb mi zaraz wypieprzy, przymkniesz się czy nie?! Ałć ...
-Sam widzisz, a teraz się przymknij i myśl co robić
-A skąd mam wiedzieć?
Wtem przybiega Gibbs, widać że złapał lekką zadyszkę po drodze
-Adam! Lecisz z nami!
-Jeszcze czego, następnego pojebało, nigdzie się nie wybieram!
-Tu o Asię właśnie chodzi! Jeden z tych skurwieli wyłapał kulkę ode mnie ... - nie daję mu skończyć.
-Gdzie on jest?! ZAJEBIĘ SKURWYSYNA!
-Spokojnie! Martwy na nic ci się nie przyda!
-WALIĆ TO! -na te słowa dostaję natychmiastowego strzała z "plaskacza"
-Już? Uspokoiłeś się?
-Chyba tak, dzięki. - rzeczywiście, emocje trochę ucichły - To teraz możesz wreszcie powiedzieć o co ci chodzi?
-Gnojek zaczął gadać o jakimś tajnym laboratorium X34, specjalizującym się w dość brutalnych eksperymentach, co ciekawe, założonym jeszcze za Breżniewa, oficjalnie zamknięte po przejęciu władzy przez Putina, ale cholera ich tam wie. To jak, lecisz z nami do Doniecka?
-Jasne. Daj mi zebrać ekipę, bo mogę się założyć, że każdy chce urwać im jaj przy samej dupie.
-To skombinuj sobie helikopter i pilota, bo ja mam tylko jedno miejsce.
-Pilota już mam - spoglądam w stronę Mikołaja.
-Teraz to cię popieprzyło, możesz mnie pocałować w sam środek dupy. Nie lecę!
-Też cię kocham stary, masz pół godziny na zebranie się i załatwienie maszyny.
-Spierdalaj.
-No coś ty, jakoś nie mam ochoty.
-Nie polecę, nie ma mowy.
-A w mordę chcesz?! - zbliżam się do niego z zaciśniętymi pięściami.
-No dawaj! - podrywa się
Zostajemy powstrzymanie przez dawno nie widzianą przeze mnie Madeline.
-Spokojnie Miko, ja polecę.
-Po moim trupie.
-Za późno, lecę i już! Spróbuj zaprotestować a zobaczysz! - śmiać mi się chce jak nie wiem co.
-Fuck this shit, I'm out! Rób co chcesz.
Zbieram się z budynku zajętego przez nas i przekształconego w dowództwo 101 Spadochronowej i udaję się w stronę swojej dywizji.  Raźno maszerują, cholera, dawno czegoś takiego nie widziałem, aż szkoda że muszę trochę ten szyk rozbić ...
-Corspa, Kinga, Andrzej! Do mnie!
-Co jest?!
-Lecimy po Asię, zbierać się! Macie 10 minut, widzimy się na lądowisku.
Sam idę pobrać sprzęt, amunicję i zapasy. Lock and load, jak to mówią, nikt nie będzie nam tu podskakiwał. Niemalże po kilku minutach jestem już na miejscu. Pierwsze co mi się rzuca w oczy to o wiele większa liczba śmigłowców niż pierwotnie planowano.
-Gibbs, co to u licha jest?
-Pamiętasz "Black Hawk Down"?
-Oszalałeś?! WIESZ JAK TO SIĘ SKOŃCZYŁO?!
-Zgadnij kto tam był, więc tak, bardzo dobrze znam zakończenie tej całej akcji. Po za tym, podziękuj swojej dywizji, bo to oni chcieli lecieć, bez rozkazu z góry, po prostu usłyszeli o tym i ruszyli na same słowa o odbiciu Asi ... - nie słucham dalszych  wyjaśnień, idę w stronę mojego helikoptera.
-Sam?! Co ty tu u licha robisz? - pytam zaskoczony.
-Nie zatrzymają mnie doktorki, a tym bardziej moja psychika. Muszę odreagować i zastrzelić kilku drani.
-Wszystkich was powaliło, wiecie o tym? - uśmiecham się szeroko
-A ciebie nie? Pakujesz się w gówno po same uszy bez nas? Nie doczekanie twoje, za dużo przeszliśmy jako drużyna, żebyś teraz był sam. - mówi Corspa
-Ja was po wojnie chyba zatłukę.
-Też cię kochamy!
-Dość gadania, w drogę! - wykonuję obrót ręką nad głową, zamykam drzwi, po czym wznosimy się w powietrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz